Wisła 134

Źródło: PAP / Leszek Szymański, niski poziom wody w Wiśle / Warszawa.

W dniu 10 września 2024 roku odnotowano najniższy poziom Wisły w jednym z punktów pomiarowych w Warszawie, który wyniósł 24 cm. W zasadzie Wisłę w wielu miejscach można praktycznie przejść pieszo z jednego brzegu tej rzeki na drugi. Tak niski stan jest związany z panującą od kilku tygodni suszą hydrologiczną, która jest związana z brakiem lub bardzo małą ilością opadów zasilających rzeki, w tym Wisłę. Od kilku lat można dostrzec ten bardzo niepokojący trend, który zwykle pokazuje się w sierpniu lub we wrześniu. Zmiany klimatyczne, które niewątpliwie dają się zauważyć powinny skłonić nasze władze do działania. Co w tej sytuacji można zrobić? Pewnym rozwiązaniem jest polityka gromadzenia wody. Eksperci wskazują, że w naszym kraju należałoby pilnie podjąć budowę co najmniej kilku dużych zbiorników retencyjnych, które nie tylko zajmowałyby się gromadzeniem wody ale również dystrybuowałyby ją w trakcie największych suszy. Ponadto spełniałyby również funkcję ochrony przed powodziami a przy okazji mogłyby również pełnić funkcje rekreacyjno-turystyczne dla lokalnej ludności. Są to oczywiście inwestycje bardzo kosztowne, gdyż poza koniecznością wykupu działek jak i wysiedleń często całych wiosek lub mniejszych miejscowości, kapitałochłonne są same konstrukcje wodne w postaci tam, zapór, przepustów itp. Koszty te idą zwykle miliardy złotych. Jeżeli jednak nie zostaną na ten cel wygospodarowane pieniądze, to poza wyschniętą rzeką niezdatną do żeglugi w okresie suszy może się okazać, że będziemy mieć również do czynienia z wielką katastrofą ekologiczną związaną z likwidacją większości życia wodnego oraz okresowymi niedoborami wody, gdyż Warszawa czerpie wodę dla swoich mieszkańców z pod dna Wisły. To spowoduje nie tylko utrudnienia dla mieszkańców ale i zatrzymanie produkcji lub działalności w lokalnej gospodarce co w rezultacie może być dużo bardziej kosztowne niż budowa zbiorników gromadzących wodę.