Zdjęcie: OceanGate / Twitter / materiał publiczny.
Batyskaf "Titan" niestety podzielił los "Titanica"!
W dniu 18 czerwca 2023 roku batyskaf "Titan" rozpoczął zejście na głębokość ok. 4000 m. w okolice "Titanica" (wraku wielkiego luksusowego transatlantyckiego statku pasażerskiego, który zatonął w 1912 roku po zderzeniu z górą lodową). Właścicielem "Titana" była firma OceanGate, która podjęła się całkowicie nowej działalności - tzw. turystyki głębinowej. Zaprojektowano i stworzono batyskaf, który zdolny był do zabrania kilku turystów na znaczne głębokości. Do momentu katastrofy "Titan" wykonał 19 ekspedycji zabierając na pokład 28 osób. Dwudziesta ekspedycja okazała się ostatnią. W trakcie nurkowania w okolice wraku słynnego "Titanica" doszło do komplikacji. Batyskaf utracił łączność z powierzchnią po 105 minutach od rozpoczęcia zejścia w głębiny. Natychmiast podjęto akcję ratunkową a w zasadzie poszukiwawczą, gdyż nie było wiadome w jakim dokładnie miejscu znajduje się batyskaf. Cztery kilometry to ogromny dystans biorąc pod uwagę to, że jest to głębokość a więc linia w pionie, gdzie warunki na dole de facto przedstawiają zupełnie inny świat. Nie ma doświadczenia w prowadzeniu akcji ratowniczej na tak znacznej głębokości. Płetwonurkowie schodzą zwykle na maksymalną głębokość w okolicę 100 m. (rekord świata w tym zakresie wynosi 332 m. i należy do Ahmeda Gabr - 2014 r.). Natomiast wojskowe łodzie podwodne są w stanie zejść bezpiecznie na głębokość ok. 400-500 m. (rekord należy do sowieckiego okrętu "Komsomolec" z 1985 roku i jest to głębokość 1030 m.). Tymczasem głębokość ok. 4000 m. jest obecnie zarezerwowana jedynie dla batyskafów, które nie mają technicznych możliwości prowadzenia akcji ratowniczych. Po kilku dniach udało się ostatecznie zlokalizować zniszczony wrak batyskafu. Znajduje się on na głębokości ok. 3800 m. w odległości ok. 500 m. od wraku "Titanica". Jako przyczynę zniszczenia wskazano implozję - czyli w tym przypadku zgniecenie jednostki falą uderzeniową ciśnienia wody, które panuje na tej głębokości (jest ono 350 razy wyższe niż na powierzchni). Co ciekawe - wszyscy zginęli w sposób bardzo szybki i jednocześnie bezbolesny.
Batyskaf "Titan" był projektem prywatnej firmy. Jej właścicielem i dyrektorem był Stockton Rush, amerykański miliareder, który również zginął w ostatniej ekspedycji "Titana". Wśród martwych był również
W założeniu projekt turystyki głębinowej Ocena Gate miał zarabiać na ekspedycjach podwodnych bardzo zasobnych klientów - multimilionerów, którzy byli gotowi zapłacić za tego typu atrakcje ogromne kwoty. Bilety na ostatni rejs kosztowały 250 tysięcy dolarów za osobę. Niestety okazało się że była to wycieczka tylko w jedną stronę. Choć "Titan" został zaprojektowany z myślą o zewnętrznej eksploracji zatopionych wraków statków to nie sposób nie wskazać tu możliwości obserwacji zwierząt morskich z głębin, których podziwianie nie było dotąd dostępne dla człowieka za opłatą.
Batyskaf jednak nie uzyskał żadnych certyfikatów bezpieczeństwa instytucji państwowych i został uznany za projekt niedopracowany i nie spełniający zalecanych norm. Ekscentryczny miliarder Stockton Rush nie zważał na słowa krytyki różnych specjalistów i stosował rozwiązania nie do końca sprawdzone w warunkach głębinowych np. w zakresie materiałów konstrukcyjnych (włókno węglowe). Ponadto oszczędzał na systemach bezpieczeństwa i znanych, sprawdzonych ale jednocześnie drogich technologiach, które podwyższały znacznie koszt "Titana". Nie oznacza to, że branża cywilna nie posiada kompetencji do produkcji takich jednostek. Większość powstałych dotąd batyskafów głębinowych o różnym zastosowaniu to właśnie efekt projektów prywatnych a nie państwowych czy wojskowych. Mimo to ten niedopracowany projekt został włączony do użytku dzięki uporowi Stocktona. Niestety w tym przypadku skończyło się to tragedią. Nie brak głosów, że firma postawiła sobie zbyt ambitne plany w tym zakresie nie mając w nurkowaniu głębinowym żadnego doświadczenia. Wystarczyło bowiem skupić się na batyskafach operujących na głębokości 300-500 m. Taką jednostkę przeznaczoną do celów turystycznych byłaby w stanie wykonać praktycznie większość podmiotów, które konstruują profesjonalne batyskafy. Jednocześnie zakres wspomnianej głębokości byłby również atrakcyjny dla klientów, gdyż jest on niedostępny dla nurków a nie brak jest również i wraków na takich w miarę bezpiecznych głębokościach. Jednak firma postawiła wszystko na jedną kartę i zawiesiła sobie poprzeczkę znacznie wyżej. Jak się okazało - była to jednak błędna polityka bo "Titan" podzielił los "Titanica". Kilka dni po katastrofie statek "Horizon Arctic" przy pomocy jednostki poszukiwawczej "Odyseusz" wydobył niektóre fragmenty zniszczonego "Titana" celem dostarczenia ich do szczegółowych badań.