Jak wygląda sytuacja na polskim rynku producentów akwarystycznych. Co produkuje się w Polsce? Jak było, jak jest i jakie są perspektywy na przyszłość w tym zakresie? O tym szerzej w tekście. Zapraszam.
Na wstępie dla uproszczenia warto sobie podzielić ogrom producentów akwarystycznych na dwie grupy. Pierwszą z nich będą stanowić firmy, które produkują sprzęt akwariowy oraz zestawy akwarystyczne w tym zbiorniki, pokrywy, szafki, a więc wszystko to co jest niezbędne aby skompletować cały zestaw akwariowy. Producentów akcesoriów akwarystycznych można sobie pominąć, gdyż marża na tych produktach jest niewielka a ich produkcję całkowicie zdominowały Chiny. Drugą grupę będą stanowić firmy, które produkują tzw. "materiały eksploatacyjne" do akwarystyki choć zapewne nie jest to odpowiednie słowo ale nie znalazłem tutaj lepszego. Są to producenci pokarmów, preparatów, chemii akwariowej i mediów filtracyjnych, które są czymś, bez czego akwarium nie mogłoby funkcjonować a które trzeba co pewien czas uzupełniać.
Krótko o historii
Filtry, grzałki, pompy, lampy, zbiorniki akwariowe to sprzęty, które są konieczne w akwarystyce. Żeby zrozumieć jak cały przemysł producentów w tym zakresie obecnie wygląda to najpierw należy popatrzeć w przeszłość. Niestety nasze firmy miały mocno pod górkę. Dlaczego? Wpływ na to miała sytuacja polityczna. Akwarystyka na świecie rozwijała się gwałtownie mniej więcej od początku lat 50tych XX wieku. Prym w tym zakresie wiodły Niemcy Zachodnie - tzw. RFN. Tam powstały pierwsze firmy, które masowo produkowały pompy akwariowe do tłoczenia przepływającej wody, potem filtry i grzałki ale również i pokarmy. Przykładowo firma Eheim powstała w 1949 roku, podobnie jak firma Oase, Tetra w 1951 roku, JBL w 1960 roku, Dennerle w 1966 roku, Juwel w 1969, Sera w 1970. W zasadzie ich rozwiązania dominowały i wyznaczały trendy w Europie Zachodniej i do końca lat 80 tych całkowicie zdominowały one ten rynek. Firmy te stanowiły światową elitę solidności w akwarystyce. W latach 80tych XX wieku powoli zaczęły się pojedynczo przebijać firmy produkujące produkty związane z akwarystyką również z innych państw jak np. USA (np. API, Seachem, Zoo Med, Marineland), Japonii (np. ADA, Hikarii) Kanady (Hagen, który przejął obecnie firmy Aquaclear i Fluval), Włoch (np. Sicce, Hydor, Newa, Prodac) choć nie miały one takiej renomy jak firmy niemieckie.
W Polsce w tym czasie rynek produkcji sprzętu akwarystycznego po prostu nie istniał. Czasem zdarzało się, że niektóre polskie firmy państwowe wypuszczały limitowane serie prostych grzałek czy brzęczyków akwariowych ale ich konstrukcje były przestarzałe, sprzęt miał duże gabaryty, był głośny i nieergonomiczny. Podobnie było w Związku Sowieckim, skąd czasem prosty i toporny sprzęt trafiał w niewielkich ilościach na polski rynek. To spowodowało, że masa akwarystów sama musiała sobie budować proste lampy do akwariów, brzęczyki tłokowe, proste pompy czy filtry panelowe sklejone ze szkła.
Niemieckie sprzęty akwariowe przed 1989 rokiem nie były sprowadzane do Polski i nie były dostępne u nas w sprzedaży. Zwykle gdy jakiś akwarysta posiadał jednak taki sprzęt to było to oznaką tego, że wysłał mu go paczką ktoś znajomy lub członek rodziny mieszkający za granicą. Typowy polski akwarysta nie miał więc dostępu do niemieckiego markowego sprzętu akwarystycznego. I to paradoksalnie okazało się zbawienne dla przyszłości polskiego rynku, gdyż masa akwarystów tworzyła sobie sprzęt akwariowy korzystając z własnej inwencji. Kiedy skończył się czas socjalizmu, granice zostały otwarte i można było już zakładać prywatne firmy to wiele takich osób postanowiło założyć małe przedsiębiorstwa produkujące sprzęt akwariowy. Mieliśmy więc w kraju kilkunastu małych producentów, którzy tworzyli tanie produkty ale o dosyć słabej jakości i często o dużo mniejszym zaawansowaniu technologicznym. Ci polscy producenci weszli w niszę rynkową tworząc ofertę dla osób mniej zasobnych. Gdy ktoś miał więcej pieniędzy to kupował niemiecką grzałkę czy filtr natomiast gdy nie miał środków to kupował sprzęt polski np. z firmy Aqua Szut lub Aquael.
Podobnie było w przypadku pokarmów i chemii akwariowej. W czasach socjalistycznych w Polsce akwaryści mieli jedynie dostęp do suszonej dafnii i pokarmu żywego, nie licząc prostych płatków akwariowych o bardzo słabej jakości, podczas gdy pokarmy paszowe w Niemczech Zachodnich od lat 50-tych były produkowane w postaci śruty, granulek, płatków o różnej wielkości i różnym składzie wzbogacanym w witaminy i minerały np. przez firmę Tetra. Brak dostępu do zachodnich pokarmów paszowych spowodował, że polscy akwaryści często taki pokarm sporządzali sobie domowymi sposobami w swoich mieszkaniach. Tak przykładowo narodziła się polska firma Tropical. Obecnie na polskim rynku są jeszcze polskie firmy Glopex, Katrinex oraz Acti (Acti należąca do Aquael'a akurat została przejęta z rynku niemieckiego). Mamy więc co najmniej cztery polskie firmy, które produkują przemysłowo paszę dla ryb akwariowych. Podobnie jest w przypadku chemii akwariowej. Poza firmą Tropical, dobre jakościowo polskie preparaty wykonuje firma Zoolek, Qualdrop czy Aquaforest. Oczywiście każda z tych firm ma swoją specjalizację i większy nacisk kładzie na pewne obszary działalności - np. Zoolek na preparaty lecznicze i testowe, Qualdrop - nawozy a Aquaforest na chemię do akwariów morskich co również jest pewną wartością dla rynku polskiego.
Czasy obecne
Polscy producenci aby móc sprawnie konkurować z akwarystycznym przemysłem niemieckim, który zalał polski rynek swoimi produktami obrali bardzo sprytną politykę. Stopniowo podnosili oni jakość swoich produktów również stopniowo dostosowując do tego poziom cen. Około roku 2010 polscy producenci produkowali już sprzęt o podobnym zaawansowaniu technicznym co producenci niemieccy, nadal jednak były jeszcze problemy z jego jakością. Panowała wówczas opinia że filtr niemiecki z reguły przetrwa swoją eksploatację bezawaryjnie w 24 miesięcznym okresie gwarancyjnym, podczas gdy jego polski odpowiednik jak przynajmniej raz w tym czasie nie znajdzie się w serwisie to będzie to sytuacja odbiegającą od normy. Jednak około 2020 roku jakość polskich producentów dorównała do tych niemieckich mając nadal nieco niższe ceny. Ale po 2020 roku wydarzyła się rzecz jeszcze bardziej niezwykła. Polscy producenci przegonili technologicznie sprzęty niemieckie. Do dziś do końca nikt nie wie w jaki to się sposób stało. Przyczyny tego stanu zapewne były złożone. Dostęp do nowych technologii spowodował, że polskie firmy masowo wprowadzały je do użytku w swoich produktach. Wolny rynek działa w bardzo prosty sposób. Jeżeli ktoś wymyśli nową technologię to zapewne będzie chciał na niej szybko i dobrze zarobić. Gdy inny podmiot (przedsiębiorca) zauważa możliwość zastosowania tej technologii w swoim produkcie to wówczas dochodzi do współpracy między oboma firmami. I tak w polskim sprzęcie akwariowym pojawiło się wifi, aplikacje sterujące na smartfonach, wyświetlacze elektroniczne i czujniki elektroniczne, które powodowały, że sprzęty te nierzadko posiadały samo diagnostykę i inteligentne funkcje zarządzania swoją pracą. Aquael nie wymyślił i nie napisał dla swojego sprzętu aplikacji tylko podjął współpracę z firmami, które dla niego je wykonały. W tym czasie zaczęła się upowszechniać również nowa technologia związana z oświetleniem - diody LED. Natychmiast na rynku polskim pojawiła się masa firm, które zaczęły projektować i produkować lampy do akwariów. Najbardziej znaną stała się polska firma Skylight ale pojawili się również producenci z innych krajów jak np. Maxspect z Tajwanu (znana w Polsce firma Azoo związana z chemią akwariową również pochodzi z Tajwanu), Orphek z Portugalii oraz gigant - Kessil z USA.
Nowy rynek - akwarystyka morska
Rynek akwarystyczny cały czas podlega jednak zmianom. Nic nie stoi w miejscu. Pomiędzy rokiem 2010 a 2020 rozwinął się przemysł związany z akwarystyką morską. Narodziło się w Polsce wiele firm, które produkowały sprzęty do akwariów słonowodnych. Polskie firmy miały tu łatwiej niż firmy akwarystyczne związane ze słodką wodą w początkach lat 90-tych gdyż rynek dopiero się kształtował a stare firmy związane z morszczyzną (np. Tunze, Hydor) miały jednak dużo mniejsze znaczenie na rynku światowym niż ich odpowiedniki z rynku słodkowodnego. Zatem konkurencja była dużo łatwiejsza na starcie gdy rynek dopiero się rodził. To spowodowało, że nowe polskie firmy rozjechały niemalże na polskim podwórku tych tzw. "starych wyjadaczy" i odebrały im większość rynku. Warto tu wspomnieć o takich polskich firmach jak Reef Factory czy Red Star, które produkują zaawansowany technologicznie akwarystyczny sprzęt morski. Nie są one aż tak duże jak ich zagraniczna konkurencja ale ich produkty są bardzo dobre jakościowo i są bardzo innowacyjne.
Jednak po 2010 roku doszli nowi gracze z Chin, którzy do dziś mają co prawda problemy z jakością ale konkurując bardzo niskimi wręcz dumpingowymi cenami są jednocześnie bardzo innowacyjni. Wiele praktycznych rozwiązań w akwarystyce przybyło do nas właśnie z rynku chińskiego. Firmy te są duże i produkują gigantyczne ilości sprzętu, którym zalewają cały świat. Nazwy takie jak Resun, Sun Sun, Jebao, Boyu, Hailea, Jeneca, Bubble Magnus znane są na rynku polskim dosyć dobrze. Prędzej czy później firmy chińskie uporają się z jakością i wtedy będą one stanowić główną konkurencję dla naszych rodzimych firm polskich i prawdopodobnie całkowicie zdominują światowy rynek. Mimo to i tak pozostanie duży "kawałek tortu do zagospodarowania" co może być szansą dla firm europejskich. Będzie to czas gdy być może firmy niemieckie już nie będą się liczyć na rynku światowym ale jest to tylko pewna prognoza, która może się wydarzyć lub nie - za 10 czy 15 lat. Obecne trendy jednak na to w pewnym sensie wyraźnie wskazują.
Firmy polskie, które sprzedają produkcję chińską
Można podać co najmniej dwa przykłady, gdy firmy polskie weszły w pewnego rodzaju współpracę z producentami sprzętu chińskiego sprzedając produkty akwarystyczne pod swoją polską marką - mowa tu np. o firmach Aqua Nova i Happet (niektórzy wskazują również firmę Aquatrend). W zasadzie firmy te jedynie są pośrednikami i z uwagi na to, że wynegocjowały pewne korzystne dla siebie umowy z firmami z Chin mają one specjalne rabaty a niekiedy i wyłączność na sprzedaż niektórych produktów akwarystycznych na rynku polskim. Nie ma tu żadnej polskiej myśli technicznej a jedynie zwyczajny deal biznesowy. Produkcja odbywa się w Chinach i patenty są chińskie. Jedyną zaletą dla naszego rynku jest tutaj wzrost konkurencyjności i rozszerzenie oferty w dziedzinie akwarystyki. Łatwo takie firmy zweryfikować, gdyż nie mają one własnego biura projektowego i laboratoriów badawczych, które odpowiadałyby za tworzenie i testowanie swoich nowych produktów. Takie miejsca zawsze powstają tam gdzie jest główna siedziba firmy i tam gdzie prowadzi ona główną działalność i płaci podatki. Nielogiczne wydaje się to aby dział projektowy był umiejscowiony w Chinach a cała firma znajdowała się i działała głównie w Polsce bo jak wyglądałaby wówczas współpraca i kontrola w tak długim łańcuchu dostaw. Wtedy mamy właśnie do czynienia z chińską produkcją dla polskiej marki.
Zestawy akwarystyczne
Sytuacja na rynku zestawów akwariowych jest dość specyficzna. Obiekty te są z reguły duże gabarytowo i kruche więc ciężko jest je przemieszczać na większe odległości a w zasadzie już bardzo trudno je eksportować i importować. Dlatego od początku w tym zakresie na rynku polskim przewagę mieli polscy producenci i dominują oni na nim po dzień dzisiejszy. Producentów zestawów akwariowych jest wielu i sporo jest firm małych. Z większych graczy w Polsce najlepsze zestawy akwariowe produkuje polska firma Aquael, która wykonuje lepsze jakościowo i designersko zestawy niż konkurencja z zagranicy. Firma Aquael przejęła innego dużego polskiego producenta firmę Diversa. Duży zakład produkcyjny posiada również wrocławska firma Wromak, która skupia się na produkcji zestawów budżetowych. Z zagranicznych producentów mniejsze znaczenie na polskim rynku ma również brytyjska firma Red Sea, która bardziej specjalizuje się u nas w sprzedaży zestawów do akwarystyki morskiej oraz niemiecka firma Juwel, która specjalizuje się w zestawach słodkowodnych. Jest też spora grupa producentów tzw. "no name" zestawów z Chin (głównie nanoakwaria i zbiorniki do 80 litrów). Mają oni także pewien udział w rynku ale jakość tu jest na tyle niska, że firmowanie tych produktów jakąkolwiek marką nie ma w zasadzie większego znaczenia i mija się z celem. Zatem sytuacja firm polskich w dziedzinie produkcji szafek, akwariów czy pokryw jest nadzwyczaj dobra i te podmioty niemal całkowicie zdominowały nasz rodzimy rynek co powinno nas polskich akwarystów cieszyć.
Jaka będzie przyszłość producentów polskich?
Przyszłość w tym aspekcie wygląda pomyślnie, przynajmniej tak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi. Polski sprzęt jest solidny i posiada zastosowanie najnowszych technologii. Brakuje mu jedynie reklamy, rozgłosu, odpowiedniej polityki marketingowej w skali globu, bo w Polsce akwaryści już wiedzą, że polskie sprzęty akwarystyczne to już jest ten wyższy poziom. Natomiast rynek polskich producentów pokarmów jak i chemii akwariowej to już obecnie jest światowy top i firmy z tego grona (Tropical, Acti, Zoolek, Qualdrop, Aquaforest) często przewyższają jakością swoją konkurencję z Europy Zachodniej, USA i dalekiego wschodu. Zyskały renomę u nas w kraju ale nie są jeszcze zbytnio znane za granicą (może poza firmą Tropical). Należy tu być jednak wielkim optymistą. Kluczem jest podbój rynku niemieckiego, który tworzy znacznie większe grono akwarystów niż w Polsce. Jeżeli tam zostanie odniesiony sukces polskiej firmy to droga do sukcesu na rynku światowym będzie w zasięgu ręki. Nie będzie to łatwe gdyż na rynku niemieckim działają rodzime silne firmy o ugruntowanej pozycji (Tetra, Sera, JBL, Aqua Medic, Dennerle, Tropic Marin) ale nie takie rzeczy świat już widział. Jedno jest pewne - jeżeli chcemy mieć swoje wielkie polskie marki to wybierajmy polskie produkty. W ten sposób wspieramy nasz kraj, bo firmy, które produkują i płacą podatki w naszym kraju inwestują tak naprawdę w nas, gdyż to co zapłacą w podatkach wróci do nas spowrotem w postaci nowych dróg, usług czy świadczeń wypłacanych z kasy państwa. Ludzie wówczas mają pracę tu na miejscu a my akwaryści dumę z tego, że posiadamy na rynku mocne polskie marki akwarystyczne. Miałem okazję być kiedyś na hali produkcyjnej firmy Wromak. Człowiek, akwarysta, Polak widząc proces produkcyjny na swojej ziemi czuje się dumny z tego, że działają u nas nasze polskie marki akwarystyczne.
Tekst: Tommy Aquario