Odpowiedź na to pytanie nie będzie prosta ale udało się zaobserwować kilka trendów, które znacznie przybliżą nas do zrozumienia tego zagadnienia.
Bardzo ciekawych danych dostarcza nam sam YouTube. Poprosiłem kilku dużych youtuberów o udostępnienie statystyk oglądalności kanałów. U wszystkich potwierdził się ten sam trend podobnie jak na moim kanale "Tommy Aquario". Większość oglądających to mniej więcej mężczyźni w średnim wieku. Dominujący przedział wiekowy to w przybliżeniu 40-50 latkowie. Jest to pokolenie urodzone w drugiej połowie lat 70-tych i w początkach lat 80-tych XX wieku. Natomiast najmniejszą grupę widzów stanowi najmłodsze pokolenie, czyli dzieci i osoby do 25 roku życia. Dlaczego tak się dzieje?
Otóż 50 latkowie to osoby, które miały możliwość dorastania w czasach, kiedy akwarystyka była relatywnie tania. Do prowadzenia akwarium wystarczył nieduży zbiornik, brzęczyk, filtr w postaci gąbki z rurką i prosta grzałka. Oczywiście koniec lat 80-tych i początek 90-tych XX wieku nie były czasami łatwymi ale w zasadzie każdy dzieciak zbierając makulaturę, oddając butelki do skupu (wówczas było to popularne) i wspomagając się niewielkim kieszonkowym mógł bez większego trudu skompletować sobie taki zbiornik. Ryby na rynku były bardzo tanie, gdyż sprzedaż opierała się głównie o hobbystyczne domowe hodowle. Energia i woda były także wówczas tanie (spadek po czasach komunizmu) więc hobby to w latach 90-tych było bardzo popularne. Wtedy nie miało ono mocnej konkurencji jak obecnie w postaci branży gier z uwagi na wysokie ceny sprzętu komputerowego. Po za tym akwarystyka często była hobby rodzinnym. I niekiedy dziecko, któremu się kupiło akwarium zostawało z czasem akwarystą, podobnie jak jego młodszy brat a potem również i ojciec. Dziś te czasy odeszły już w zapomnienie ale trzeba przyznać, że wykształciły masę akwarystów, którzy dziś stanowią większość. Ci właśnie ludzie mają 40+ lat.
A jak jest dzisiaj?
Młodzież obecnie swój wolny czas spędza głównie przed komputerem. Akwarystyka stała się droga. Sprzęty akwarystyczne są znacznie lepszej klasy, gdyż jakość musi kosztować. Zbiorniki są relatywnie droższe, gdyż szyby mają specjalny szlif, klejone są precyzyjnie a nie w garażu tak jak to miało miejsce 40 lat temu. Wszystko to powoduje, że taki zwykły prosty szklany zbiornik jest mocno opodatkowany Vatem, pracą, najmą lokalu, podatkiem dochodowym itp. co podnosi znacznie jego wartość.
Dziś laik, który chciałby zakupić zbiornik powiedzmy o objętości 120 litrów wraz z podstawowym sprzętem, dekoracjami, podłożem, pokarmami i akcesoriami - idąc do sklepu i zdając się na sprzedawcę zapłaci zapewne 1200-1500 zł. Gdyby miał odpowiednią wiedzę i sam postanowił by poszukać budżetowego sprzętu w sprzedaży internetowej to zapewne zmieścił by się w kwocie 600-800 zł a kupując używany zestaw nawet mógłby zejść do 350-500 zł. Ale niestety laik zapłaci więcej, gdyż nie potrafi skompletować sobie zestawu własnoręcznie. Przedstawię tu przykład swojego znajomego, który chciał kupić synowi akwarium, gdyż widział zbiornik u mnie w domu i był nim zachwycony. Jego syn na początku miał małą kostkę z bojownikiem. Wkręcił się w akwarystykę i postanowił zbierać na większy zbiornik. Gdy uzbierali na większe akwarium i poszli razem do sklepu akwarystycznego to dowiedzieli się, że muszą wydać na nowy zestaw około 1200 zł. Jego syn stwierdził, że to nie ma sensu i będzie zbierał dalej, żeby kupić sobie hulajnogę elektryczną. Całe szczęście, że kostka u niego została. Dziś młodzież ma dużo atrakcyjniejsze alternatywy wydawania pieniędzy niż na akwarystykę. Dlatego mamy w naszym hobby tak mało ludzi młodych, czyli młodych wiekiem akwarystów.
Akwarystyka a ceny energii...
Gwoździem do trumny okazały się wysokie ceny energii, które podskoczyły po wybuchu wojny na Ukrainie. Rosja postanowiła zmiękczyć politycznie zachodnie państwa europejskie. Wysadzono gazociąg Nord Stream I, przez gazociągi lądowe przestał płynąć gaz na zimę. Ceny nośników energii wyskoczyły jeszcze bardziej w górę. Dodatkowo Rosję jako agresora obłożono słusznie sankcjami energetycznymi i wzrosła także cena paliw. Pomimo uruchomienia rządowych tarcz na wzrost cen energii okazało się, że nagle prowadzenie akwariów dużych stało się bardzo drogie. Niedługo potem okazało się także, że również zbiorniki średnie np. o pojemności 200 l stały się bardzo energochłonne. Taki zbiornik mógł pobierać energię nawet w kwocie 200-400 zł miesięcznie a to już był spory wydatek w budżecie domowym. Nastała więc masowa likwidacja zbiorników dużych i w mniejszym zakresie - średnich. Przez akwarystykę polską ale i europejską przeszła fala Tsunami, która zwinęła masę akwariów i jednocześnie polskich hodowli. Ceny ryby znacznie wzrosły a ich oferta jednocześnie spadła. Mnóstwo gatunków niegdyś powszechnych stała się niszowa. Rodzic, który chce odciągnąć swoje dziecko od komputera czy smartfona i chce mu kupić zwierzaka - obecnie wybiera papugi faliste lub chomika. Klatka nie wymaga poboru energii, karma w tym przypadku jest tania, akcesoria są tańsze i jest ich mniej a sam zakup wyprawki jest znacznie mniej kosztowny niż w akwarystyce.
Przyswajanie wiedzy - akwarystyka się skomplikowała...
Dodatkowo - mimo, że żyjemy w czasach, gdzie wiedza jest ogólno dostępna to ludzie nie chcą tracić czasu na jej przyswajanie. Dobrze się czyta teksty krótkie i proste - najlepiej zajmujące 3-4 minuty. Zwykle coś co jest trudne i skomplikowane zazwyczaj jest odrzucane na wstępie. Młodzieży nie chce się siedzieć i czytać, gdyż są dla niej inne "lepsze" formy spędzania wolnego czasu. Tymczasem akwarystyka wymaga nieco przyswojenia wiedzy na temat filtracji, wymogu gatunków, uprawy roślin, podstaw chemii wody, podstaw wiedzy o oświetleniu, informacji o działaniu sprzętów akwariowych. Wraz z rozwojem techniki akwarystyka mocno się skomplikowała. Kupując sobie papugę czy świnkę morską nie ma konieczności przyswajania takiego ogromu wiedzy tak jak w przypadku akwarystyki. Klatki dla tych zwierząt się nie zmieniły tak jak sprzęty akwariowe.
Jednak akwarystyka musi być bardziej skomplikowana, gdyż akwarysta tworzy cały podwodny świat, mikro-świat, w którym panują różne zależności - czasami takie jak w przyrodzie. To skomplikowanie tej dziedziny spowodowało, że wielu osobom nie chce się tej wiedzy przyswajać. Młodzi stażem akwaryści idąc na skróty, bez odpowiedniego przygotowania dosyć szybko są weryfikowani przez to hobby. Potem ich ryby zdychają, akwarium obrasta glonami, masa pieniędzy zostaje zmarnowana i to hobby szybko się kończy. Tymczasem wystarczyło nieco wcześniej trochę poczytać aby wielu takich błędów uniknąć. Dziś wielu początkującym akwarystom czytać się zwyczajnie nie chce a to powoduje, że nowe osoby nie chcą zaczynać w akwarystyce lub też ci bardziej ambitni do akwarystyki wchodzą popełniając wszystkie przerobione już wcześniej przez doświadczonych akwarystów błędy, których przy odrobinie zaangażowania można było raczej uniknąć.
Zdjęcie: Darton Midkiff, ten świeżo założony zbiornik, mimo że wygląda przeciętnie to wymaga sporo wiedzy. Raczej nie jest to osiągalny poziom dla osoby początkującej.
Wnioski z polskiej akwarystyki...
Wszystko to spowodowało, że wyklarował się nam obraz obecnej akwarystyki. Jest to hobby osób w wieku średnim, a za kilka czy kilkanaście lat będzie to hobby osób starszych, a dokładniej mówiąc starszych panów, gdyż zdecydowana większość akwarystów to według szacunków (około 75-85%) mężczyźni (dane ze statystyk YouTube). Dostęp do akwarystyki powoli się zamyka ze względu na koszty. To powoduje, że hobby to staje się powoli elitarne. Z liczb wynika, że ilość akwarystów w przyszłości w Polsce się znacznie zmniejszy - być może będzie to nawet spadek o 40%. Ponieważ hobby to będzie kosztowne to będą w nim głównie osoby dorosłe, które będą mieć stałe dochody. Ceny ryb się znacznie zwiększą, gdyż spadnie na nie popyt. Młodzieży, zwłaszcza szkolnej raczej będzie niewiele. Niestety nie są to optymistyczne wiadomości. Akwarystyka jest atrakcyjna ale negatywnie rzutują na nią inne czynniki na które my akwaryści nie mamy wpływu i to pomimo tego, że ludzie ogólnie interesują się akwarystyką. A wszystko to dzieje się już na naszych oczach i to w kraju, w którym oceanaria biją rekordy odwiedzin. Powstaje tu zatem pewien paradoks, gdyż ludzie interesują się podwodnym światem ale nie chcą wchodzić do akwarystyki..
Innym dobrym przykładem jest sytuacja z pewnej restauracji w Warszawie, gdzie właściciel postawił akwarium w swoim lokalu. Po krótkim czasie zauważył, że obroty nagle zwiększyły się u niego o 25% a przecież nie zmienił karty menu w swoim lokalu. To pokazuje, że akwaria przyciągają ludzi, gdyż jest to dla nich ciekawe a od zaciekawienia do spróbowania swoich sił w tym hobby z pozoru może być już niedaleka droga. Niestety życie pokazuje inaczej i takie przykłady raczej nie będą przyciągać nowych akwarystów. Dobrym rozwiązaniem byłaby sprzedaż małych i malutkich zestawów (nanoakwariów) przez sklepy na bardzo niskiej marży. To pozwoliłoby przyciągnąć nowe osoby do tego hobby. Wymagałoby to jednak ponad rynkowej zgody w tym zakresie większości dużych sklepów akwarystycznych i zoologicznych w co ciężko uwierzyć. Co prawda osobom początkującym zaleca się na start zbiorniki o pojemności około 100 litrów ale w nanoakwariach również jest spore pole manewru. Można w nich trzymać krewetki, ślimaki, bojownika a nawet obsadę towarzyską złożoną z mikrorybek. Jest to jakieś rozwiązanie, które można by było przedyskutować publicznie. Taka polityka wiązałaby się ze zmianą taktyki sprzedaży, aby promować początkującym osobom rozwiązania budżetowe aby wstępnie jedynie zaszczepić u nich akwarystycznego bakcyla. Tymczasem obecna rzeczywistość pokazuje, że gdy sprzedawca wyczuje, że startujący akwarysta ma pieniądze to wciska mu wtedy drogi zestaw akwariowy wraz z mnóstwem akcesoriów (często niepotrzebnych) byleby zarobić.
Co ciekawe syn wspomnianego wcześniej w tym tekście znajomego, który kupił chińską hulajnogę cieszył się nią całe 3 miesiące aż mu strzeliła bateria. Miał problemy z reklamacją, gdyż ściągał ją z Chin, żeby było jak najtaniej. Dziś chłopak ma zbiornik roślinny o pojemności 240 litrów i skalary. Jednak ten bakcyl akwarystyczny u niego został. Kupił używany zbiornik bo większość pieniędzy poszło na nieszczęsną hulajnogę. Jest to co prawda tylko jednostkowy przypadek, który pokazuje tutaj aspekt pozytywny i daje pewną iskrę nadziei. Jednak obecne trendy w polskiej akwarystyce wskazują jasno, że lekko i łatwo nie będzie, a dobre czasy dla akwarystyki prawdopodobnie minęły. Musimy się więc dostosować do nowych realiów i przygotować na to co będzie a przecież wielu zmiennych, które wpłyną jeszcze bardziej na akwarystykę nie znamy, gdyż przyszłość nie zdradza swoich tajemnic.
tekst: Tommy Aquario